czwartek, 4 grudnia 2008

welcome in Alanya!




Turecki kurort kontrastów.
Idealny dla nas, Europejczyków, ze wzgledu na mieszankę tureckich kolorytów ze znanymi nas powszechnie akcentami Zachodu.

Tu na poludniu jest dopuszczalne o niebo więcej rzeczy, niz gdzie indziej. Nawet takich, ktore na wschodzie siały by grozę i zgorszenie ogólne:)

To właśnie na alanijskiej plaży spotkasz prawie naturystkę obok tradycyjnie przyodzianej Turczynki. I nikogo to nie zdziwi. Niektóre z nich mają takie specjalne kostiumy kąpielowo-dzalamijowe:), które po wyjściu z wody i obeschnięciu doskonale posłuzą za strój codzienny. Posiadają kaptur i długie nogawki. Lux na upał.

Plazowy topless to domena starszych pań zza zachodniej granicy; z kolei stringi kochają sąsiadki ze wschodu (odniesienie wschód-zachód dot. Polski).


Po tym miksie plazowym czas na kąpiel:)

Plaze są w większości publiczne, często gęsto poustawiane są nań leżaki należące do poszczególnych hoteli. Piaszczyste, tylko w bezpośredniej linii brzegu żwirek, a dalej kamienie (nawet sporych rozmiarów), ale już dalej piaseczek! Cudnie dający się miętosić stopami. Woda w sezonie powyżej 30st.C. Taka wieeeelka wanna. Tylko słona. I to nawet bardzo, wiele razy słyszałam od kąpiących się, że od teraz przestają solić potrawy!

A na plaży, jak to na plaży ..beach boysi

ha ha

o tym w kolejnym wpisie....




Brak komentarzy: