sobota, 29 listopada 2008

Cairo


Tu dobrze czują się tylko ci, którzy odbierają te klimaty.

To miasto kipi życiem!

Wjeżdzasz do wielkiego miasta, które samo nie wie ile stóp depcze jego ulice. Wita potężny smog. Tak potężny, że dla nie-palacza dzień tu spędzony równa się wypaleniu paczki cigarettów.

Szum, zgiełk, płaczki, kolory, przyprawy, konie "robiące" wprost na ulicę, szlaufy, nawoływania, meczety, muezini..i cień piramid.

Taki jest Kair.

Wielu młodych mieszkańców na czas sezonu wyjeżdza do turystycznych kurortów. Zostawiają rodziny, jadą do pracy. No ..tak to ma wyglądać:)

Kair w niesamowity sposób łączy wszelkie niusy kultury ze śladami najstarszej cywilizacji.

Jest największym miastem Afryki. Położony po obus stronach Nilu. Gwarnego Nilu, po którym pływają przecudne hotele i rozpadające się łódeczki. Gdzie dzieci z manierą wytrawnych przewodników wprowadzą cię na łódkę i pokażą miasto z perspektywy tej zyciodajnej rzeki.

Dla mnie bomba!

piątek, 21 listopada 2008

Karnak przede wszystkim

Do Karnaku trzeba czymś dojechać. Może motórem haha?
Karnak, świątynie budowane za czasow XIX dynastii. Pracowało nad nimi prawie 82,5 tys. ludzi.

Aleja kolumn....






Pierwszy pylon tej swiatyni nie zostal nigdy dokończony




Aleja sfinksów z baranimi głowami (niektóre bez:), stanowi imponujące wejście do świątyni poświęconej Amonowi-Ra.





fotki:)

zachód słońca, daleko od turystycznych kurortów
ten cudowny widok wspominałam w ostatnich wpisach. Wybrzeze Hurghady.

Po tragedii w 1997 r. takie konwoje (liczące po ok 100-150 autokarów, policję) transportują turystów przez pustynię. Np. do Luxoru, Kairu.


ten na górze chwilę tu juz stoi

Jeszcze raz Hatchepsut i dzikie tłumy szturmujące budowlę. Niezwykła..eh, to się nazywa mieć chatę z widokiem:)


medytacja pod świątynią Hatchepsut. Autorka na focie


proszę bardzo!główny sprawca klątwy faraona:nilówka we własnej postaci

Nil. Odsłona pierwsza


Nil. Odsłona druga


Miasteczko. Spokój być musi


a tutaj kozie akrobacje:) nikt ich nie pyta o lęk wysokości

Temu panu naprawdę nalezy pogratulować cierpliwości:)cały dzień w słońcu pustyni...

środa, 19 listopada 2008

Egipt po raz drugi


Jeszcze raz Luksor. Jedno ze spojrzeń na wykutą w skale, niesamowitą, monumentalną świątynię Hatszepsut. Ponoć uczone głowy spierają się o płeć tej królowej...


Luxor. Grobowce faraonów, bodajże z okresu Nowego Państwa (egiptolodzy poprawdzie, gdyby się nie zgadzalo:). W tym też miejscu pochowany został Tutenchamon. W okresie letnim jest tu niesamowicie gorąco, panowie podróżujacy w spodniach typu rybaczki, w miesiącu sierpniu marzyli, by spodnie przedłużyć, bo słońce palilo łydki. Robi wrażenie, szczególnie znając zasoby Muzeum w Kairze...


Zachód słońca w Hurghadzie. Przepiękne plaze i podwodny raj Morza Czarnego...



























































wtorek, 18 listopada 2008

Egipt po raz pierwszy

Jak było?
ano było cudownie!!:)

Już na lotnisku przywitało nas to cudownie pachnace powietrze. Jak tam będziecie, koniecznie zwróćcie uwagę...hmm a moze ja jestem zbytnim zapachowcem?Nieważne.
Samolot wprawdzie do złudzenia przypominał pralkę babci, która jeszcze jakimś cudem hula, ale leciał. I co najważniejsze..doleciał.
Jeszcze pilot, który nie wiem na ile był romantyczny, czy nakierowany na turystów, który wykonał przed lądowaniem piękny przechyyyył..i dał nam niesamowite wrazenie w postaci wybrzeża Hurghady z lotu ptaka.
zdjęcia będą już niebawem, niech je tylko zlokalizuję:)

Odprawa, no i oczywiście pierwsze zetknięcie na tym lądzie ze zjawiskiem, jakim jest bakszysz. W nietypowej moze scenerii, lotniskowego water clubu, zwanego w skrocie wc.
Tamże przeurocza egipska koleżanka udzielając papieru toaletowego, służąc pomoca we wskazaniu dozownika z mydłem uśmiechała się spuszczając wzrok jedynie w kierunku koszyczka na datek; urocze.
na lotnisku wiatr, ciepły piachonośny cudny dla nas zmarzlaków wiatr. No i niestety nie było gorąco, pojawił się szok w oczach: jesteśmy w Egipcie i nie jest gorąco!sht

Ranek. Pobudka o 7:00, bo przecież trzeba kolekcjonować wrażenia, spać będziemy ...kiedyś tam.
Słońce. Morze (ale niestety zimne o tej porze roku). Błękit, nie lukrowany żadnym obłokiem ponad tym wszystkim. Lux.
Po pierwszym dniu opalania białych tyłków trzeba było zakupić arabskie chusty ochronne w celu przeżycia kolejnych dni.
Cenna wskazówka: wszystkie mazidła do opalania zaczynają się w większości sklepów od numeru 25. Byłam egzotyczna ze swoim olejkiem nr 4 (i obecność brokatu mu nie pomogła).
Kefiru, czy maślanki nie mieli, ale danonek naturalny też zalagodził sytuację.

Spacer białej kobiety/kobiet ulicami nawet tak kurortowych i turystycznych miejscowości, jaką jest Hurghada jest rzeczą niewykonalną. Oczywiscie spacer spokojny. Nie wystarczy Ci już chustka na wlosach, ciemy okular ani wlosy jak heban.
Nie wiem ile wypadków drogowych spowodowanych było tym, ze kierowca postanowil ot tak, zahamować, otworzyć drzwi i zaprosić nową koleżankę do wnętrza swojego pojazdu.
Taksówki są tanie, w porównaniu z iloscia kilometrów, jakie możemy przejechać za 2 dolce. W Polsce zabraklo by chyba stref:)

na dziś kończę, wrócę jutro:)

poniedziałek, 17 listopada 2008

intro

witajcie:)
to będzie opowieść o marzeniach. Często jest tak, że nie rozumiemy do końca pewnych rzeczy kiedy one dzieją sie tuz obok lub z naszym udziałem. Ciężko jest mlodej, moze lekko :) chaotycznej osobie usiąść na tyłku i pozwolić wszystkiemu dziać się.
czasem sie nie da, prawda? no właśnie:)

byc może w bastępnym roku, będę tam..w Turcji
moze rzucę tę pracę (lub ona mnie) i zacznę robić coś, co myślę będę kochać...
może uda mi sie wywrócić życie do gory nogami i postawić na nowo?cóż ..dzieje się, zobaczymy jak dalej
jedno słowo: humble (ang. pokora), wytatuowane na szyi powinno wiele powiedzieć..