poniedziałek, 14 listopada 2011

Spacerem po Lwowie...




Skończyła mi się ważność paszportu i żal, żal za …zielona Ukrainą

Szczególnie o tej porze roku.
Ech Ukraina. Inny wymiar czasu. Inaczej pojęta egzotyka.
Do tej pory, kiedy tam jadę moja osobista mama patrzy na mnie jak na świra i chyba uważa, ze tam może mnie spotkać wszystko. Od kulki w leb, po ekstazę wywołaną spektaklem w teatrze tańca.
Przez to, że wolę normalne zycie: ulice, gapienie się na ludzi - od kulturalnych zajawek (co nie znaczy że od takowych stronię) -Ukraina jest niezwykle ciekawym obiektem
Co tam można spotkać?:
- wjazd za granicę na nieważnym od 3 miesięcy dowodzie rejestracyjnym, po drobnej opłacie 50 chr, której nie było w cenniku imigracyjnym,
- dzikie przestrzenie poza miastem, nieskażoną przyrodę,
- muzyka z megafonów w ciepłe niedzielne popołudnia we Lwowie
- dziewczyny na niebotycznych obcasach wykonujące kaskaderskie akrobacje na nierównych chodnikach. Tu cyba nie ma żadnych przepisow dla inwalidów , skoro nikomu nie przeszkadza 40 cm uskok chodnik-ulica.
- saturatory z wodą musującą rozstawione na ulicach, jedynie 0,50 kp . oczywiście wymyłam szklaneczkę na łańcuchu i napilam się. Po tym przeczytałam, ze kiedyś było to źródło gruźlicy…na razie nic mi nie jest,
- najlepszą sałatkę z paluszków krabowych w naszej części Europy z jajkiem i kukurydzą,\
- rachunek na disco we Lwowie za 2 drinki i paczkę mentolowych papierosow na równowartość 6 – 8 zł
- boskie i tanie buty w sklepach,
- stragany z książkami z czasów wczesnokomunistycznych, wersalkami, lampami, obrazami,
książki w soboty, reszta w niedz i Pt
- miejscowych biznesmenow parkujących, gdzie im się akurat spodobało, ze względu na przewagę floty w pularesach,
- wstrzymany ruch na drodze, przez przechodzące akurat krowy, bez opiekuna,
- a przede wszystkim!!!: czarne reklamówki okraszone złotym napisem BOSS. Kultowe. Absolutnie nie wypada takiej nie mieć. Nieistotne, czy jesteś kloszardem, czy miss of the streets. Ma być.
I chyba nikogo nie zdziwi, ze mając na nogach niesamowite ukraińskie buty (made In poland) trafiłam na celnika fetyszyste, który sprawdził paszport, a następnie nie zważając na to, ze mój samochod jest w kolejce za kilkunastoma innymi, kazał mi wjechac na pas dyplomatyczny, spaliłam z nim papierosa w strażniczej budce rozmawiając o cenach wycieczek kupionych w Polsce. Zrobiła się o to oczywiście straszna boruta, jeszcze jedna opłata 50 chr i omijając ok. 5 h stanie w kolejce do odprawy wjechaliśmy na teren RP
Spróbujcie tego!
PS. Mają mega pyszny keczup czosnkowy w niebieskich saszetkach z dzióbkiem, koniecznie uwzględnijcie go na liscie zakupów.
ps2.przyda sie znajomosc liter cyrulicy przynajmniej na zasadzie skladania liter, bo wjezdzajac za granicę nagle nie wiesz gdzie jestes:)
A ponizej kilka pocztówek ze Lwowa:
























poniedziałek, 7 lutego 2011



Ano mam!
straciłam robotę, którą uwazałam za w miarę stałą. Choć nie musiałabym nikogo ze znajomych przekonywać, ze nie byla to praca marzeń. Może więc nie ma tego złego. No zobaczymy:I
Ale, zdarzylo się cos innego. Coś, co być moze niektórym kobietom da do myślenia na temat szczerości partnerów i tego co o nich wiedzą.
Zalogowałam się jak codzień na pocztę. Hotmail wprowadził niedawno taką mini aplikację, coś jakby gg pomiędzy korzystającymi. Otóż po zalogowaniu (jeśli tego nie zmienisz) świecisz się na zielono - w domyśle dostępny.
No i się tak zaświeciłam. Mojemu byłemu-niedoszłemu tureckiemu mężczyźnie. Natychmiast zaczął pisać, ze nie moze uwierzyc, ze jestem tu, żebym się go nie obawiała, bo on niebawem się żeni i chce ze mna poggadać jako kumpel.
Ok! myślę sobie, nie będę jakaś głupia koza, odezwę się. No i się potoczyło. Normalne chyba, ze odżyły wspomnienia, jak to nam było, jakby to było i w ogóle.. ale nie o tym chciałam. Napisał, że ma teraz kobietę, Polkę (tez mi nowina:), no i ona go kocha i jest wspaniała.. tylko, że on z nią jest, bo jest. Nie z miłosci. Już raz ją odwiedził w Polsce. I tak sobie myśli, że chce tu przyjechać, zamieszkać, żeby mnie kiedyś zobaczyć.
Normalnie mnie zatkało. On sobie zdaje sprawę, że to nie fair wobec tej kobiety. Ale tylko sobie zdaje sprawę jak widać.Ale to zycie zagmatwane...

a my znowu tylko patrzymy...


...na to, co dzieje się w Egipcie, Tunezji, Syrii, Jordanii...

Każdy, kto choć przejazdem był w tych krajach mógł zaobserwować standard życia tych ludzi. Wiem, że specyfika każdej narodowosci jest inna, ale mimo to kontrast pomiędzy multi-bogactwem moznowładców, a racją zwykłego obywatela jest nie do opisania!
Strzelają do ludzi, jak do kaczek...
A "zachód" potępia, grzmi i co?
i wysyłają wojsko - i nic!
Dlaczego przychodzą dni, w których musimy się wstydzić, że mieszkamy w tak zwanych cywilizowanych, bogatych krajach.. które nie umieją znaleźć ze sobą wspólnego mianownika i przeciwdziałać barbarzyństwu, takiemu jak to?

niedziela, 23 stycznia 2011

Taka mała ciekawostka...

Czy się o tym chce czy nie chce słyszeć, prawdą jest, że po wakacjach szczególnie poszukiwane są aplikacje do bezpłatnej komunikacji się przez net z poznanymi osobami. Rekordy popularnosci w Tr bije msn usługa od hotmaila, ale i znany wszystkim scape.
Sprawa jasna.
Powyżej Turkey górą:) no nas niestety nie ma w zestawieniu. Te klikania Turków z dziewczynami zasługują na odrębną notkę.Pozdrawiam, dobraaanoc:)

sobota, 22 stycznia 2011

Moje niespodziewane tureckie zaręczyny

Oj i to bardzo niespodziewane.
Byłam w Stambule na przełomie roku. Po pierwsze dlatego, że tak mogłam dostać wolne, po drugie, że pomyślałam taki poświąteczny czas w Polsce jest leniwym oczekiwaniem na Nowy Rok, a poza tym fajnie byłoby go spędzić w wytęsknionym towarzystwie w takim miejscu!
W końcu raz się żyje!

W tym też czasie, juz pod koniec pobytu przypadały moje urodziny. Nie wspominałam o nich, zeby nie przyszło T. kupować mi jakichś prezentów -w końcu poza wakacyjnym sezonem nie pracował.

Wszystko bylo cudownie, sielankowo się układało. On miał anielską cierpliwość zwiedzania ze mna miasta od 9 rano do późna. W końcu dla T. Stambuł niczym specjalnym nie był, ja go chłonęłam wszytkimi zmysłami.

Oczywiscie poznałam w tym czasie jego głośną ciotkę, wyzwoloną przepiękną kobietę, która potulniała, jak z pracy przychodził mąż. Jego zimnego w obyciu wujka, inną szaloną ciotkę i wujka i ich córkę; a nawet przez scape'a kuzyna mieszkającego w Anglii z narzeczoną. Nie wspominając, ze T. mieszkał w domu z mamą, siostrą, szwagrem i ich 2 letnim synkiem. Nie ukrywam, że trochę sytuacja ta była męcząca, bo przecież przyjechałam spotkać się i przebywać z nim. Po diabła mi ta cała familia! No ale T. był wyraźnie zadowolony, że zostałam zaakceptowana przez jego bliskich. A tak go prosiłam, za krótko się znamy na takie rzeczy -trochę to było krępujące. On jednak uważał, że oni tak blisko ze sobą żyją, ze nie wyobraża sobie inaczej.

No i był sobie mój urodzinowy wieczór. Na drugi dzień mieliśmy sie spakować i opuscić Harlem, żeby przenocować u brata i mieć blisko na lotnisko.

Moja niedoszła teściowa (tęsknie, bo to cudowna kobieta) postanowiła zaprosić wyżej wymienionych. Uzbierało się łącznie 12 osób dorosłych. Niezła bibka. T. zniknął mi gdzies na chwilę, mówiąc, ze zaraz wróci i miał dziwnie tajemniczą minę. Ciotka przywiozła ciasto i byłam naprawdę wzruszona, ze zadbali o mnie w ten sposób, w końcu byłam im obcą osobą. Jakiś czas później, gdy tak miło nam sie siedziało i ktos nawet właczył muzykę, a ciotki poderwały się do tańca nie przeczuwałam jednego... że za chwilę wejdzie do pokoju siostra T. niosąc na tacce 2 złote obrączki przewiązane czerwoną tasiemką!!! szok! Nie chciałam robić obciachu, ale byłam cholernie zła na T. , że nic mi nie powiedział. Stwierdził, że to bedzie super niespodzianka, no bo przecież się kochamy! Ludzie!masakra!

Wujek, który przejął rolę ojca poprosił byśmy nałożyli sobie obrączki i przeciął czerwoną wstążeczkę. T. poprosił mnie bym jej nie zgubiła, bo to zły znak. Następnie odtańczyliśmy taniec otoczeni rodziną, która pląsała zadowolona, a ja musiałam mieć kretyńską minę, bo byłam totalnie skołowana tym co się dzieje!

Oczywiście potem, na osobności odbyliśmy poważna rozmowę. Chciałam, by mi to wszystko wyjasnił, przecież ustaliliśmy jedno, ze z niczym się nie śpieszymy, bo mieszkając w innych krajach i widząc się raz na ruski rok nie sposób sie poznać, by podjąć decyzję o byciu razem na zawsze. T.oczywiście był bardzo poruszony moimi słowami, nie rozumiał o co mi chodzi przecież chcemy być razem, więc jego NIESPODZIANKA jest jak najbardziej na miejscu. Łzy stanęły mu w oczach... oj jak o tym pomyślę, to stwierdzam, ze życie jest czasem naprawdę szalone!

Niestety w takich jak ten przypadkach wychodzą różnice kulturowe; ty czujesz się do czegoś ponaglana, zmuszana on czuje się źle, bo w końcu chciał jak najlepiej. I nikomu się nie dogodzi:(