sobota, 6 marca 2010

Imprezowanie po katalońsku...

... czyli na grubo (lub jak kto woli - na bogato). I nie chodzi tu wcale o ilość papierów posiadanych przy sobie, a raczej o calokształt!Zaopatrzyć w trunki można się na przyklad w znanej wszystkim sieci Lidl. Trzeba mieć tylko na uwadze, że w niedzielę mają zamknięte i kupić coś na "drugi dzień". Wino za 2 zł naprawdę ok smakuje i nie wnikałam w nic innego. Polecam delikatne piwko cytrynowe - w sam raz na letnie upały. Barcelona nie śpi. Zaobserwować można nawet ciekawe zjawisko, np. spacerując ulicami ok godz 21 napotykamy starsze panie, które siedzą sobie na laweczce pod blokiem, palą, cos tam popijają i widać z daleka, ze naprawde dobrze bawią się w swoim towarzystwie. Próbowałam znaleźć odpowiednik tego zjawiska u nas... nie muszę mówić chyba, co mi wyszło;) Jeśli myslimy o imprezowaniu standardowym, typu: disco dobre na wszystko, to polecam imprezy obok słynnej Złotej Rybki na Barcelonettcie. Lokale np. Opium wychodzą na plażę, są z reguły w połowie zadaszone, duuuże, w polowie to restauracja na świeżym powietrzu. Goście zjawiają się już ok 23, ale okolo 1-2 w nocy jest naprawdę fajnie! Wstęp jest z reguły wolny, ale ceny zdecydowanie różne od lidl-owskich. Imprezy sa na naprawdę wysokim poziomie, także nie dziwią dziewczyny ubrane jakby zeszły z wybiegu i wypięknieni panowie. Oczywiście miks kulturowy, czy rasowy jest tak normalny, jak to, ze piwo musi być zimne. Samotnie przybyła do klubu dziewczyna, tylko przez moment jest sama. Panowie mogą czuć komfort wizualny:)DJe potrafią rozkręcić klimat kawałkami, o ktorych Polacy usłyszą za parę miesięcy..

Naprawdę polecam!!!to trzeba poczuć na własnej skórze, to kiedy jest tak cudownie, a ty nie masz juz zupełnie siły by tańczyć. Uwierzcie, ze nikogo nie zdziwi widok człowieka wracajacego bez butów nad ranem;)
Szczególnie warto pojechać do tego cudownego miasta w okresie wielkiej fiesty, czyli od 15-go sierpnia włącznie. Fiesta major de Gracia - to wielka impreza w dzielnicy Gracia. Trwa tydzień i gwarnie jest dosłownie wszędzie, a na ulicach koncertują zespoly, grajkowie, kuglarze i tego typu twory. Trzeba jednak pamiętac, ze w tym okresie noclegi są najdroższe i często zarezerwowane wcześniej, więc last minute w tym przypadku może nie wypalić.
Najbliższe większe święto to 23-go kwietnia, Dzień Św. Jerzego - jest on patronem Katalonii i to trochę takie nasze-nienasze walentynki. Wszędzie napotykasz zakochane pary, które wcześniej obdarowaly się sercami czy różami, albo też idą żeby to uczynić. Na La Ramblas stoi wówczas cała masa straganów i straganików z kwiatami i innymi specyjałami umilającymi ten dzień.
Dla milośników muzyki gitarowej polecam koncerty podczas festiwalu gitarowego na przelomie kwietnia i maja. Cudowna pogoda i ten klimat...aż chce się żyć:) Wyjątkowo też obchodzi się tu dzień Św. Jana - Katalończycy znają go jako Nit del Foc, czyli noc ognia. W mieście odbywają się pokazy sztucznych ogni i najlepsze- na plażach palone są ogniska, ludzie siedzą, rozmawiają, grają, poezja!!
W lipcu z kolei na wzgórzu Montjuic odbywa się Festiwal Grecki, poświęcony greckiemu teatrowi, muzyce, tańcowi. Jest wtedy baaardzo barwnie i ciekawie. Jednym z bardziej znanych - przynajmniej z tv - wydarzeń skłaniających do imprezowania - jest Festa de la Merce(po 24 wrzesnia), wtedy odbywają się parady olbrzymów, kukieł z wielkimi glowami, ziejace ogniem smoki i okazja do zobaczenia, ale polecam skorzystać z możliwosci zatańczenia osobiscie sardany; tańca narodowego:)
tak to barwnie się tam dzieje, pozostaje się tylko wkomponować, pozdr:)

Barcelońskie pieski, zmęczone upałem.