sobota, 24 stycznia 2009

Pamukkale


Za oknem sytuacja się nie zmienia, więc przenieśmy się do nagrzanego słońcem Pamukkale. Przy słonecznej pogodzie/a taka jest zazwyczaj trzeba koniecznie przebywać w tym miejscu zaopatrzonym z sunglassy (tu moja ulubiona Higienistka z “Włatców”). Słońce odbija się od trawertynowych tarasów niemiłosiernie oślepiając. Jeszcze z daleka wydają się one zaledwie małym skrawkiem, często z ust turystów wydobywa się “ojej, to jest to?? Podjeżdżając bliżej ukazuje się niesamowity obraz, coś jakby lodowiec. Tylko, co u licha lodowiec robi w Anatolii?

Nie będę tu powtarzać wszystkiego, co można przeczytać gdziekolwiek na temat tego cudownego kaprysu natury. Niewątpliwie zobaczyć Pamukkale naprawdę warto. A jeszcze bardziej znaleźć sobie jakieś w miarę odosobnione miejsce, usiąść i pomarzyć… jak to kiedyś starożytni rozkoszowali się całą tą niezwykłością, a teraz my współcześni możemy. Wszystko płynie…
No właśnie, płynie tam też cieplutka woda, która ma ponoć walory zdrowotne. Ma ona stałą temperaturę 35 stopni Celsjusza. Jednak z roku na rok coraz mniej jej tam, niestety. Tarasy wysychają. Już teraz widok ich różni się od tego znanego nam z widokówek. Przyczyniło się do tego nieumiejętne korzystanie z zasobów. Wody są nasycone wodorowęglanem, więc są lekko musujące. Jeszcze nie tak dawno u podnóża tarasów funkcjonowały hotele, w których z kranów płynęła ta właśnie woda. Hoteli nie ma, została tylko wysepka basenowa (widoczna na jednym ze zdjęć).
Sacery po tarasach polecam, chociaż nie jest to takie proste ze względu na zatrzęsienie ludzi!! Po prostu włażą na siebie churmami. Masakra dla kogoś kto cierpi na ludziofobię. Ale od 2009 nie będzie już z tym problemu; tarasy zostaną na 12 lat zamknięte. Dobrze jest udać się w dół tarasów, tam nie dociera już tak wielu turystów, można spokojnie usiąść lub pomoczyć się.
O ile takie przechadzanie się po tym białym cudzie jest świetnym przeżyciem, to kąpiel w basenie Kleopatry już niekoniecznie. Nie przełamałam się żeby doń wejść, tym samym odebrałam sobie możliwość poczucia się jak antyczna królowa. Wybrałam jednak to z pewną świadomością, coby się później nie ubogacić we wrażenia pacjenta oddziału grzybicznego.
Ps.
Tam wcale nie jest ślisko
Ciężko zrobić zdjęcie ze względu na masę ludzką
Nie przechadzamy się w butach, choćby to i mokasyny były
Woda jest cudownie ciepła, polecam wejść do takiej rynienki wodnej, tylko uwaga na prąd źródła!
Zdjęcia są robione w jesieni 2008



























































































Brak komentarzy: